Niesamowicie jest pójść na mecz i usłyszeć, że ludzie śpiewają twój kawałek. Wielką satysfakcję daje świadomość, że utwór stał się częścią folkloru, masowej kultury. Dzięki temu umrę szczęśliwy – mówi Brian May, gitarzysta zespołu Queen.
Bez obu piosenek wiele meczów i triumfów byłoby znacznie uboższych w emocje. Gitarzysta Brian May, basista John Deacon, Roger Taylor (perkusja) i charyzmatyczny wokalista Mercury od 1971 roku do śmierci tego ostatniego 24 listopada 1991 stworzyli mnóstwo dobrej muzyki. Patetycznej i podniosłej, a zarazem na tyle prostej, że trafiała do serc kibiców i na trybuny obiektów sportowych. Dlatego członkowie grupy Queen słusznie uznawani są twórców najbardziej stadionowego rocka na świecie.
Freddiego Mercury’ego trudno zastąpić w roli wokalisty, a jeszcze trudniej jako kompozytora. Piosenka, bez której trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek dekorację sportowych zwycięzców, jest właśnie jego dziełem. Skomponowana została już w pierwszej połowie lat 70. (wydana w 1977), a autor nie ukrywał, że z założenia miała być patetyczna.